Recenzje

„Ach… Żyliśmy. Hommage dla Kantora i TÓD” nie ma charakteru rocznicowej laurki, nie jest manifestem tęsknoty za minionymi laty. To esej Raczaka na temat ulotności i pamięci, przeszłości i teraźniejszości teatralnej alternatywy, uwikłania artysty w politykę. To przypomnienie, że teatr „robi się” z niczego. Wystarczy trójka aktorów, dwa stoły, wiadro, kilka par nożyczek… I idea, którą artyści pragną zarazić publiczność.

– Stefan Drajewski, Głos Wielkopolski

 

W pewnym momencie rozpętuje się wielkie teatralne requiem na troje aktorów, przedmioty, obrazy, idee, wrażliwość, wyobraźnię twórców i widzów. (…) I oto nagle, wydobyte gdzieś z mroków niepamięci, świadomości, podświadomości, napiętej do granic wrażliwości – wypełzają, rzucane na odrapaną ścianę Sceny Roboczej, a żeby tego było mało, z głośników płynie mozartowska Lacrimosa – część Requiem, też pamiętanego, też tkwiącego w mrokach pamięci-niepamięci razem z obrazami z tamtego niegdysiejszego spektaklu (Ach, jakże godnie żyliśmy Teatru Ósmego Dnia z 1979 r.) , które teraz przesuwają się przed naszymi oczami– bezgłośne i bezradne w swej niemocie, niczym wykopaliska z dawnych wieków albo cienie z jakiegoś równoległego wszechświata. A w nasze oczy nieuchronnie wciskają się łzy. Płaczemy nad naszą młodością chmurną i durną, nad nieuchronnością tego, co nas czeka, nad okrucieństwem ludzkiego losu. Nad umarłym-żywym Raczakiem i nad samymi sobą.

 Juliusz Tyszka, teatralny.pl

 

Ach… żyliśmy” to hołd nie tylko dla Kantora, ale i Teatru Ósmego Dnia – tytułowe “ach” brzmi bardziej jak westchnienie zadumy, niż okrzyk radości, bo z okazji urodzin Raczak odgrywa swojemu dawnemu teatrowi requiem. Czyżby zostały mu po nim tylko konflikty oraz sznurówki, klamerki, guziki? Na szczęście jego estetyka nie potrzebuje więcej, by stworzyć sytuację teatralną – wystarczą te doczesne szczątki i dwa stoły, aby teatr się zadział. 

– Anna Rogulska, kulturapoznan.pl

designed by teslathemes